Powrót do listy artykułów
Paweł Chróściak
1.12.2025

Etykiety potrafią mocno zdeterminować oczekiwania. Jedną z najbardziej utrwalonych w naszej branży jest określenie „agencja UX”. Dla wielu firm to naturalna kategoria: przychodzi potrzeba zaprojektowania nowej funkcjonalności, odświeżenia interfejsu albo stworzenia makiet więc szuka się kogoś od UX/UI. To zrozumiałe. UX stał się skrótem myślowym, który rynek utożsamia z projektowaniem ekranów, przepływów użytkownika i prototypów. Problem polega na tym, że w przypadku złożonych produktów cyfrowych to jedynie fragment procesu - ważny, ale niewystarczający. I właśnie dlatego BB8 wychodzi poza tę kategorię.
Zanim przejdziemy do tego, dlaczego BB8 nie mieści się w kategorii „agencji UX”, warto zacząć od samego znaczenia słów. „Agencja” w języku polskim pochodzi od łacińskiego agere - „działać, robić” – oraz od agens, agentis, czyli „ten, który działa”. I od tego pochodzi dzisiejsze „agencja”: podmiot, który wykonuje działania w czyimś imieniu. To rola usługowa, wykonawcza, delegowana.
W języku angielskim istnieje jednak drugie, dużo istotniejsze dla nas: „agency” jako sprawczość. Cambridge Dictionary definiuje „agency” jako „the ability to take action”, czyli zdolność do podejmowania działania i wpływania na bieg wydarzeń. Innymi słowy: agency to nie to, co robisz dla kogoś, ale to, na co masz wpływ, jakie decyzje możesz podjąć i za co bierzesz odpowiedzialność.
To rozróżnienie jest ważne dla zrozumienia, kim jesteśmy jako partner produktowy. Agencja wykonuje zadania. Partner produktowy ma agency - sprawczość w decyzjach, kierunku i rezultacie.
I dlatego kategoria „agencja UX” nie do końca jest dla nas.
Słowo agencja sugeruje określony model pracy: dostajesz zakres, realizujesz projekt, oddajesz pliki. To rola wykonawcza, w której odpowiedzialność kończy się na tym, co zostało narysowane. Agencja projektuje, ale nie prowadzi produktu. Nie decyduje o priorytetach. Nie odpowiada za to, czy rozwiązanie zadziała. Działa w ramach zlecenia, a nie w ramach procesu.
Nasza praca zaczyna się od zrozumienia (czasami nawet zidnetyfikowania) problemu i celu biznesowego, a kończy na wdrożeniu i dalszym rozwoju. Jesteśmy w procesie od discovery, przez decyzje i priorytetyzację, po współpracę z developerami i monitorowanie efektów. To model partnerstwa, nie outsourcingu designu.
Dlatego trudno o nas mówić agencja UX, bo nie pasujemy ani do “agencji”, ani do samego “UX” jako kategorii. Projektowanie jest częścią naszej pracy, ale nie jest jej sednem.
Makiety, flowy czy prototypy stały się w branży standardem. Każda dobra agencja UX potrafi je przygotować na wysokim poziomie - my również. Jednak samo projektowanie nie rozwiązuje większości problemów, jakie mają klienci. Ich problemy zwykle nie leżą na poziomie ekranów, tylko na poziomie decyzji, strategii, priorytetów i procesów.
Firmy zgłaszają się po UX, bo potrzebują uporządkowania produktu. Tymczasem okazuje się, że:
Oczekiwanie, że praca tylko na UX rozwiąże kwestie produktowe, prowadzi do rozczarowania i do nieporozumienia, które próbujemy tu nazwać.
UX jest ważne, ale jest elementem. Produkt wymaga całości.
Różnica między nami, a „klasyczną” agencją UX nie polega na tym, że robimy coś zupełnie innego. Polega na tym, że robimy znacznie więcej i to w miejscach, które decydują o tym, czy produkt działa.
Nasza praca obejmuje:
To właśnie różni partnera produktowego od agencji UX.

Warto podkreślić - agencje UX wykonują swoją pracę najczęściej na bardzo dobrym poziomie. Projektują interfejsy, tworzą prototypy, budują flow użytkownika. To wartościowa część procesu, ale nie jego całość. Nie można oczekiwać od UX Designera odpowiedzialności za decyzje biznesowe, strategię, wdrożenie i efekt.
Zanim powstanie choćby szkic ekranu, musimy wiedzieć, co chcesz osiągnąć i czy problem, który opisujesz, jest rzeczywiście problemem produktu, czy tylko jego objawem.
Dlatego pierwszym etapem nie jest projektowanie, tylko rozpoznanie sytuacji: jakie są ograniczenia, gdzie leży ryzyko, co już wiadomo, a czego brakuje, żeby podjąć sensowną decyzję. Dopiero kiedy mamy pewność, że kierunek jest uzasadniony, przechodzimy do projektowania.
Projektujemy po to, żeby coś dowieźć, nie po to, żeby ładnie wyglądało. To oznacza, że:
Blisko współpracujemy z developerami, bo projekt, który nie może zostać wdrożony, jest tylko obrazkiem. Chodzi o to, żeby intencja - biznesowa i produktowa - została przełożona na faktyczne działanie w kodzie. Sprawdzamy, co działa, co nie działa, i na tej podstawie planujemy kolejne kroki. To ciągły proces, w którym współpraca jest esencją projektu.

Większość problemów, z którymi przychodzą do nas klienci, nie ma nic wspólnego z brakiem makiet. Zwykle chodzi o brak kierunku, brak decyzji, niejasne priorytety, niezweryfikowane założenia, albo o to, że nikt nie łączy discovery z wdrożeniem. Makieta może zilustrować pomysł, ale nie sprawi, że ten pomysł magicznie zacznie mieć sens. Jeśli chcesz zobaczyć, dlaczego produkty zatrzymują się nie na poziomie designu, ale decyzji sprawdź artykuł: “Dlaczego Twój produkt cyfrowy przegrywa – i co ma z tym wspólnego Product Ownership.”
Naturalnym krokiem było pójście dalej - wejście w tworzenie własnego produktu, który jeszcze lepiej pozwoli nam wyjść poza ramy “tradycyjnej” agencji. Zaczęliśmy tworzyć swój produkt. Time8.io to narzędzie, które budujemy od zera.
Chcemy jeszcze lepiej poznać i przejść przez wszystkie najważniejszy etapy pracy z produktem. Mamy te same ograniczenia technologiczne, te same pytania o priorytety i decyzje, które trzeba podjąć mimo braku wszystkich informacji. To nasza praktyka, nie teoria. Dzięki temu widzimy produkt od środka, z perspektywy realnego zespołu: developmentu, użytkownika, biznesu i utrzymania.
Lepsze ekrany nie zatrzymają spadków, nie przyspieszą developmentu i nie zmienią procesów. Produkty stają w miejscu, kiedy nikt nie potrafi nazwać problemu i podjąć decyzji, która zamyka temat.
To właśnie moment, w którym różnica między agencją UX, a partnerem produktowym staje się widoczna. Agencja dostarczy to, co jej zlecisz. Partner produktowy najpierw sprawdzi, czy to w ogóle warto robić i powie wprost, jeśli nie.
Dlatego nie chcemy pozycjonować się jako agencja UX. To za ciasna kategoria dla pracy, w której trzeba wejść głębiej i wziąć odpowiedzialność za kierunek produktu.
Jeśli jesteś w miejscu, w którym praca idzie, a postępów nie ma - porozmawiajmy. Często wystarczy świeże spojrzenie z zewnątrz, żeby zobaczyć, co blokuje produkt.
Szymon Rajca-Siarkowski
Co-founder at BB8

Paweł Chróściak
Co-founder at BB8

Paweł Chróściak
Co-founder at BB8